niedziela, 12 kwietnia 2009

Świąteczny spacer





Postanowiliśmy oderwać się od świątecznego stołu. Jako że, Puciek i Zoli uwielbiają wodę... pojechliśmy pospacerować nad jezioro. My spacerowaliśmy, a Zoli jak to retriever, najpierw się wykąpał, a później ganiał za patykami.

...

piątek, 10 kwietnia 2009

Rower


Sezon rowerowy uważam za otwarty! Park Oruński - kwiecień 2009

...

wtorek, 24 marca 2009

Aukcja

Właśnie trafiłem na ciekawą inicjatywę. Zainteresowani mogą w drodze aukcji, nabyć dzieła znanych artystów. Dochód z akcji zostanie przeznaczony na realizację zadań statutowych realizowanych przez Zespołu Szkół Specjalnych Nr 102 w Warszawie. więcej informacji znajdziecie pod adresem www.innespojrzenie.pl

Kupiłbym "Tłum, 4/10", niestety cena jest zaporowa :(

...

wtorek, 6 stycznia 2009

Sanki

I stało się. Pani Zima ulitowała się i sypnęła białym puchem.

W pierwszej chwili nie skojarzył co to jest i do czego to coś służy. Nagłe ożywienie wokół garderoby zwiastowało kłopoty. Koniec z oglądaniem bajki, nie lubiane spodnie, buciory godne polarnika i te przeklęte rękawiczki nie wróżyły nic dobrego. Ojciec bierze to coś, otwiera drzwi, zarządza wymarsz i to właśnie teraz, gdy Shrek po raz milion któryś tam sypie kwestią „Nie mówiła wtedy o mnie? A więc o kim?”. Krótki przemarsz korytarzem, to coś ląduje na nieco odmienionym chodniku przed blokiem. Nie przypomina krzesła a mimo to miał na nim siadać. Oj będą kłopoty.


Po pierwszych kilku metrach wszystko sobie przypomniał. Wystarczy się oprzeć, zrelaksować i dać ojcu wykazać. Najpierw powoli, a potem im szybciej tym lepiej. Byle nie zaryć nosem w zaspę jak to już bywało. Następnego dnia wystarczyło pokazać sanki, by niedokończona bajka nie była problemem na miarę ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego. Nie przeszkadzała zamieć, która uparła się by wszystkie płatki śniegu jakie miała do dyspozycji ulokować za kołnierzem jego kurtki. Ważne że był na sankach.


...

sobota, 20 grudnia 2008

Kiedyś...

Kiedyś trzeba zacząć, czemu by nie dziś.

Od lutego noszę się z zamiarem stworzenia dziennika. Dziennika, w którym opiszę codzienność związaną z wychowaniem dziecka. Większość z nas wychowało, wychowuje lub będzie wychowywać dzieci. Więc po co o tym chcę pisać? Bo mój syn jest autystą? Nic w tym szczególnego, co prawda ciężkie upośledzenie rozwoju, ale spotyka sporą grupę dzieci. Bo mój autysta mieszka w Gdańsku i jest skazany na równie chorą służbę zdrowia? No cóż, zdecydowana większość Polaków jest na nią skazana. Więc po co mi to?

Bo wierzę, że kiedyś to przeczyta.

...